Od roku mam w domu dwa „servery” na których mam swoje skrypty, sambe, postfixa, nagiosa, webminy no i oczywiście testownie stron www. Podstawowy to DELL GX-270 w wersji beznapędowej a zapasowy to GX-60 także bez napędów optycznych – sprzęty nie mają piorunującej konfiguracji: 2,4 Ghz Celeron, 1 GB RAM oba chodzą na debianie lenny. Ich największym plusem jest energooszczędność i błoga cisza mimo mielenia setek zadań na sekunde.
Ostatnio jeden z moich skryptów do „optymalizacji” zaczął się konkretnie rozkręcać – wywołanie skryptu co minute i zużycie większości pamięci na MySQL, zawalony swap – totalna kaszana. Wszystko przez „nieoptymalne zapytania do bazy danych” – skryptu nie mogłem ruszyć bo nie mój więc przyjrzałem się vmware. Po 10 minutach byłem pewien że jedyne co powinienem zrobić to wpisać w konsoli „vmware-uninstall-pl”. 288 MB pamięci zżarte na vmware WebAcces Java coś tam coś tam + inne bajery. 300 MB brały maszyny wirtualne – ubuntu server z nagiosem, piwkiem i paroma duperelami oraz debian lenny jako server apache do testów. Sama webowa otoczka do vmware zabiera tyle zasobów co dwa konsolowe linuxy.
Jak się ma maszynę z 32 GB pamięci to nikt nie myśli o 250 MB ram. Ja mam jednak budżetowe serwery (już niedługo będzie to klaster !!) i każdy MB jest na wagę złota. Jak na 1 GB to i tak cud że z vmwarem + tyle usług to chodziło.
Ciąg dalszy z „orania” systemów już wkrótce.